Wybór knajpek, barów, restauracji i miejsc typu fast-food jest w centrum tak wielkie, że łatwo pobłądzić i trafić tam, gdzie pomimo wydanych niebotycznych sum nasza satysfakcja sięgnie nadiru. Eksplorując przestrzeń pomiędzy Du-za Mi-ha, a Klubem Palladium natrafiliśmy na malutki, orientalny bar, wypełniony siedzeniami z czerwonymi obiciami – Orient Express. Z ciekawością zajrzeliśmy do środka, uciekając przed tłumem z Uniwersytetu III Wieku – miejsce okazało się idealną kryjówką: menu baru to niekończąca się opowieść o fuzji kuchni wschodnich: chińskiej, indyjskiej, tajskiej i wietnamskiej. Wspaniale! Już długo biegało za mną curry, a Damian wciąż wspominał o pad thaiu. Realizując więc swoje kulinarne marzenia wybraliśmy z karty pożądane przez nas dania, dokraszając je sajgonkami (8 zł za 3 sztuki). Ceny w tym miejscu zaskakują, obawialiśmy się więc, że otrzymamy kiepskiej jakości obiad. Nic bardziej mylnego!
Po niedługiej chwili oczekiwania kelnerka wykrzyczała: „sajgonki!” i oto dane mi było skosztować najlepszych wietnamskich spring rollsów, jakie kiedykolwiek jadłam. Były idealnie wysmażone, a ich nadzienie okazało się obfite i przepyszne! Dużo mięsa i aromatyczne przyprawy zmieniły zwykłą przystawkę w wyjątkowy początek uczty dla podniebienia.
Sajgonki z wieprzowiną
Już po chwili pojawiło się moje zamówienie – żółte curry z kurczakiem i ryżem oraz nieodłącznym colesławem. W zupie brakowało charakterystycznego smaku, jaki odnaleźć możemy w wersji serwowanej przez Naam Thai – podejrzewam, że jakość i ilość mleczka kokosowego zdecydowały o nieznacznym odstępstwie od mistrzowskiego wykonania. Biorąc pod uwagę cenę (10 zł) narzekanie jest jednak w złym tonie. Zupa była bardzo pożywna dzięki dużej ilości kurczaka, a odpowiednia ilość pasty curry nadała daniu zdecydowanej ostrości i smaku. Ryż wyróżniał się właściwą konsystencją i brakiem efektu „odgrzewania”, a obok skromnie spoczywał kawałek limonki, gotowej do doprawienia potrawy.
Żółte curry z kurczakiem
Damian zmuszony był czekać nieco dłużej, lecz jego trudy zostały nagrodzone – otrzymał ogromny talerz, po brzegi wypełniony smakowitym makaronem, który w pełni zaspokoił jego głód (co zdarza się nieczęsto). Makaron nie był najwyższej jakości, jednak znów jestem zmuszona powołać się na cenę – na próżno szukać w centrum tak pysznego i pożywnego dania za 16 zł. Clou potrawy okazało się mięso mielone – wołowina wprost rozpływała się w ustach, a jej smak i mnogość dodatków w postaci warzyw i przypraw nie pozostawiały wątpliwości co do ostatecznej oceny dania. Przepyszne!
Pad thai z wołowiną
Dodatkowym atutem były obecne na stolikach sosy – słodko-kwaśny, bardzo ostry czerwony oraz syrop czosnkowy, co było przyjemnym urozmaiceniem standardowej wersji.
Jeśli poczujecie niebezpieczną dla Waszego dobrego samopoczucia pustkę pod sercem – bezzwłocznie kierujcie swoje kroki na Złotą 3. Duże porcje zaspokoją nawet największy głód, nie naruszając nadmiernie zawartości portfela, a zadowalający smak potraw z pewnością nie rozczaruje. Fuzja wszystkich elementów przywróciła nam uśmiech na twarzach – z pewnością szybko wrócimy tam skosztować po raz kolejny przepysznego pad-thaia i wypełnionych po brzegi, złocistych sajgonek.
ORIENT EXPRESS
Adres: ul. Złota 3
Telefon: 512 – 565 – 304
e-mail: bar@barorientexpress.pl
Godziny otwarcia:
nd. – czw. 10:00 – 22:00
pt. – sb. 10:00 – 6:00
Strona internetowa: Bar Orient Express